środa, 29 grudnia 2010

Nie do wiary

Jestem pewien, że nie spodziewaliście się mnie jeszcze w tym roku, ale postanowiłem zrobić wszystkim (w tym również sobie) wielką niespodziankę i... reaktywować bloga! 

Fanfary 
U mnie trochę się pozmieniało, ale z pewnością u Was podobnie. Nie pamiętam za bardzo o czym tu ostatnio pisałem, ale w sumie to dobrze – będę mógł podejść do bloga na nowo i delektować się odkrywaniem uroków płynących z pisania i dzielenia się z Wami moimi przemyśleniami, historiami oraz przygodami… 

Żeby tak jeszcze ktoś to czytał
To byłoby świetnie, ale przecież nie od razu Kraków zbudowano, więc dam Wam trochę czasu na to, abyście tu trafili. W końcu dla siebie nie piszę. Przynajmniej nie tylko dla siebie. 

No i na dzisiaj to chyba wszystko – lepiej przecież pisać mniej, ale z sensem i częściej niż więcej, a bez sensu. Mam nadzieję, że w końcu tu zajrzycie. Korzystając z okazji, życzę wszystkim szczęśliwego Nowego Roku! 

A jeżeli ktoś się zastanawia, dlaczego wróciłem do pisania, to odpowiedź jest prosta. Trafiłem przez przypadek na ten blog wielotematyczny i pomyślałem, że skoro inni mogą, to ja też. Tym bardziej, że posiadam już doświadczenie.

środa, 28 kwietnia 2010

The Dead Weather - Rocking Horse, zabawne komiksy i wyrównywanie obrazków do lewej strony.

<--- Zdjęcie pochodzi ze strony: http://bi.gazeta.pl/
   
Słucham The Dead Weather, podoba mi się zwłaszcza Rocking Horse. Jak dopisze mi układ planet, to dzisiaj - prawdopodobnie - położę się o w miarę przyzwoitej godzinie. Trzymajmy kciuki!

Znalazłem przed chwilą 2 fajne komiksy, linki poniżej:
PIERWSZY i DRUGI.
Prawda, że zabawne?

Jeżeli ktoś się zastanawiał, dlaczego od poprzedniego wpisu zacne niewiasty są wyrównywane do lewej strony, to już służę odpowiedzią: otóż blogspot nie zawsze prawidłowo wyśrodkowywał mi owe zdjęcia względem tekstu.

wtorek, 27 kwietnia 2010

Piękna podłoga, erotyczne zdjęcia i wieczorny seans Avatara.


<--- Piękna... drewniana podłoga. A co myśleliście, hm?

Przeglądam różne ciekawe, artystycznie i przyjemnie pobudzająco galerie, bo muszę znaleźć jakieś inspiracje fotograficzne. Trzeba się w końcu przygotować i zrobić swojej kobiecie iście erotyczną sesję. Ona ładna, ja… ja mam aparat – tak więc, wszystko jest na swoim miejscu.

Szukam i szukam jakiegoś ładnego zdjęcia do notki i chyba muszę zdecydować się na powyższą reklamę parkietu. Bo przecież na niego głównie zwróci uwagę większość czytelników (oraz czytelniczek) bloga… Prawda?

Nie prawda! / Gówno prawda!
(proszę sobie wybrać, wedle własnego uznania)

Podjąłem się pisania różnych tekstów, tekścików i tekstowych zmor i już nie wyrabiam. Chyba wezmę się zrelaksuję i obejrzę Avatara. Dobrego, bo z biedronki. O którym przeczytałem na tym blogu - klikalny link teleportacyjny...

sobota, 17 kwietnia 2010

Smutny dzień, wkurzający znajomi i jakoś tak ogólnie...


Smutne dziewczę bo i dzień jakiś nie za wesoły...

Nie wiem jak innych, ale mnie przybija pogoda. Właściwie to już mnie przybiła mnie i trzyma, dusząc przy parkiecie. Poznałem dzisiaj panią o nazwisku Sar. Niby nic w tym by nie było dziwnego, gdyby nie to, że jej imię – którego z powodu ochrony danych osobowych nie zamieszczę - tworzyło wraz z nazwiskiem coś na kształt... mięsa z sarny.

Dzień ogólnie smutny, już dawno nie czułem się taki... samotny. Dodatkowo, dobiła mnie bezczelność w zachowaniu znajomych, którzy spotykają się gdzieś po cichu, po czym mają pretensję że mnie tam nie ma, a na koniec chcą się wpieprzyć człowiekowi do domu. Ech, życie!

Jeżeli żałoba narodowa trwałaby dużej a wszystkie gazety ciągle byłyby czarno-białe i pełne wyłączenie kondolencji, to powinniśmy - jako naród - się grupowo powiesić.

czwartek, 8 kwietnia 2010

Dupniasty kraj...

 Na takie zakupy to można ;D.

Wszystko mnie wnerwia, żeby nie powiedzieć wkuźwia. Jak człowiek już ruszy zad i chce coś zrobić, to od razu każdy musi mu pierd***** lagę pod nogi. Czy to w postaci urzędów czy innego gówna… No nic. Idę zaraz spać.

sobota, 3 kwietnia 2010

Piersi Meg i chomikowa praca.

Meg White i jej okazałe wdzięki.

Dzisiaj, podczas oglądania "Under Great White Northern Lights" moja lepsza połówka stwierdziła że Meg White ma bardzo duże piersi i ponieważ sama obdarzona jest przez naturę wyjątkowo hojnie, pomyślałem iż coś w tym musi być.No i jest, jak widać na powyższym zdjęciu.

Dostrzegłem też dzisiaj fakt, iż osoba z mojej pracy prawie przez pół dnia siedzi na popularnym serwisie chomikuj.pl i ssie z niego ile wlezie. Bo trzeba wiedzieć, iż od miesiąca mam nową pracę. Starej w sumie nie miałem.

sobota, 13 marca 2010

O sobie, granie w Traviana i marcowe zboczeństwo.

  Dobra Azjatka też nie jest zła.

Miałem co prawda pisać więcej i częściej, ale jakoś nikt za mną nie płaczę, toteż chyba dobrze jest, tak jak jest. W życiu prywatnym (ale nie sexualno - związkowym, gdyż w tym zawsze było dobrze :D ) układa mi się coraz lepiej i to chyba wystarczy w ramach pisania "o sobie", zwłaszcza iż raczej zbyt wielu osób tego nie przeczyta. A szkoda, bo czasami mam do powiedzenia coś ciekawego. Prawdopodobnie.

Alicję w Krainie Czarów, której zdjęcie rozdziewiczyło pierwszą notkę na tej stronie (a jak teraz patrze to poszło w pizdu, gdyż ktoś je prawdopodobnie usunął) obejrzałem i jestem zadowolony. Film jest dobry, a jego fajnie napisaną recenzję (chociaż nie do końca przemyślaną) można znaleźć pod adresem http://filmowerecenzje.blogspot.com/2010/03/alicja-w-krainie-czarow.html .

Grywam też ostatnimi czasy w Traviana, co wcale nie znaczy, że mi się pogarsza we łbie!

Sentencja dziadka:

"W marcu koty, w kwietniu psy a w maju my!".

Oczywistym jest jednak fakt, iż maj trzeba rozciągnąć również na pozostałe 11 miesięcy.

środa, 27 stycznia 2010

Z nowym rokiem prę do przodu (mając nadzieję, że nie prosto w dupę).


Dobra Alison nie jest zła ;).

Jak niegdyś napisałem - link, kraj nasz jest gówniany i potrzebuje zmian (jak nie on, to przynajmniej ja). No i zmiany te nadchodzą!

Dla kraju:
- nasz zajebisty premier chce wprowadzić inwigilację internetu (rzekomo w celu ukrócenia hazardu). Przynajmniej nie trzeba będzie wyjeżdżać do Chin.

Dla mnie:
- jak wszystko pójdzie dobrze i przysłowiowo "wypali", z początkiem marca (jak na marcowego zająca przystało:D ) wyemigruję z tego malkontenckiego padołu zwanego ojczyzną, po czym swą kobietę porwę do siebie.

3majcie kciuki.

piątek, 15 stycznia 2010

Piątek 2010 - od tego dnia będę pisał regularnie.

PP, czyli Piekielna Panienka.


Piszę jestem i wciąż żyje. Dzisiaj będzie o życiu. Tak więc - każdego dania, zbliżamy się wszyscy do przepaści. Jednak nie przejmujmy się! Po co, skoro i tak wszyscy skończymy w piekle? Nie mogę się doczekać, aby obejrzeć Parnassusa. Ponoć wyszedł całkiem, całkiem.
Pozdrawiam!