sobota, 17 kwietnia 2010

Smutny dzień, wkurzający znajomi i jakoś tak ogólnie...


Smutne dziewczę bo i dzień jakiś nie za wesoły...

Nie wiem jak innych, ale mnie przybija pogoda. Właściwie to już mnie przybiła mnie i trzyma, dusząc przy parkiecie. Poznałem dzisiaj panią o nazwisku Sar. Niby nic w tym by nie było dziwnego, gdyby nie to, że jej imię – którego z powodu ochrony danych osobowych nie zamieszczę - tworzyło wraz z nazwiskiem coś na kształt... mięsa z sarny.

Dzień ogólnie smutny, już dawno nie czułem się taki... samotny. Dodatkowo, dobiła mnie bezczelność w zachowaniu znajomych, którzy spotykają się gdzieś po cichu, po czym mają pretensję że mnie tam nie ma, a na koniec chcą się wpieprzyć człowiekowi do domu. Ech, życie!

Jeżeli żałoba narodowa trwałaby dużej a wszystkie gazety ciągle byłyby czarno-białe i pełne wyłączenie kondolencji, to powinniśmy - jako naród - się grupowo powiesić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz