Jakiś czas temu, po raz pierwszy w historii, w magazynie Playboy na okładce pojawiła się wirtualna postać. Chodzi o Triss Merigold, czarodziejkę z Wiedźmina.
Nie ma co ukrywać – był to świetny zabieg marketingowy osób, które w firmie tworzącej grę Wiedźmin 2: Zabójcy Królów zajmują się tymi sprawami, ale jednocześnie dowód na to, że światy wirtualne (swoją drogą – zdajecie sobie sprawę z tego, że to określenie jest niepoprawne?) są coraz bardziej rzeczywiste.
Triss w magazynie Playboy pokazała wiele, podobnie zresztą jak w grze, której jest jedną z głównych bohaterek. Brawa dla grafików! Seksu w samej grze jest nieco mniej niż w części pierwszej, ale jednocześnie został on pokazany lepiej i dojrzalej.
Sama gra także jest dojrzalsza, o czym zresztą nikomu nie trzeba chyba nawet wspominać. Jej ogromną zaletą jest też język, który choć wulgarny, nikomu nie powinien przeszkadzać. W końcu co w tym złego, że od czasu do czasu któryś krasnolud rzuci mięsem? Więcej o Wiedźminie i jego przygodach można przeczytać na stronie Wiedzmin2, która w najbliższych dniach ma zostać zaktualizowana.